Stałem nad nieznanym mi dotąd wodospadem. Rozmyślając o wszystkim i o niczym. Z rozmyśleń wyrwał mnie piękny, acz niespokojny głos.
- Kim jesteś?– zapytała zdenerwowana wadera.
- Jestem Rive.– odwróciłem się.– A Ty?
- Nei Alpa watahy Real Wolves. Może zechciałbyś dołączyć?
- Z chęcią dołączę.
- Chodź oprowadzę Cię. – wilczyca pociągnęła mnie za łapę. Poczułem coś czego nigdy nie czułem, prawdziwą miłość. Nei wilczyca pogodna i miła.
- Too… gdzie moja jaskinia? – uśmiechnąłem się.
- Zapomniałam pokazać Ci jaskinię? Przepraszam! – posmutniała.
- Nic się nie stało. – puściłem oczko do wadery.
- Patrz tam jest twoja jaskinia. – wskazała łapą jaskinie. Ruszyłem w stronę, a że był już wieczór na progu od razu zasnąłem.
Gdy obudziłem się słońce wschodziło na linię widnokręgu. Pomyślałem o Nei. Jak najszybciej wybiegłem z jaskini, by jak najszybciej upolować sarnę. Po krótkim biegu złapałem trop sarny. Zaczaiłem się w krzakach czekając, aż ofiara oddali się od stada. Wbrew moim oczekiwaniom sarna bardzo szybko odeszła od stada. Skoczyłem na nią jednocześnie zabijając ją. Byłem umazany krwią ofiary. Wziąłem sarnę na plecy i zaniosłem ją pod moją jaskinie, by odpowiednio ją przygotować. Zerwałem wielki bukiet białych róż. Napisałem na karteczce „Od tajemniczego wielbiciela”. Wszystko zaniosłem pod jaskinie Nei i w ciszy odszedłem od swojej jaskini.
(Nei?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz