Automatycznie zdjęłam z
niego wzrok.
-Przepraszam. - Wymamrotałam.
- Spoko. - Wzdychnął. - Tak w ogóle znasz kogoś w tych stronach? - Zapytał.
Zaprzeczyłam niemo.
- Ja też nie! Więc jesteśmy zdani tylko na siebie...
Wrzuciłam wzrok pod nogi. Dobrze mówi, jesteśmy zdani na siebie... Usłyszałam szelest. Coś zaśmierdziało zgnilizną.
- Słyszałaś to? - Zapytał.
Skinęłam łbem. Przed nas wyskoczył ogromny, dorosły basior.
-Przepraszam. - Wymamrotałam.
- Spoko. - Wzdychnął. - Tak w ogóle znasz kogoś w tych stronach? - Zapytał.
Zaprzeczyłam niemo.
- Ja też nie! Więc jesteśmy zdani tylko na siebie...
Wrzuciłam wzrok pod nogi. Dobrze mówi, jesteśmy zdani na siebie... Usłyszałam szelest. Coś zaśmierdziało zgnilizną.
- Słyszałaś to? - Zapytał.
Skinęłam łbem. Przed nas wyskoczył ogromny, dorosły basior.
<Marron? Więc
tak, pisałam to o wpół do pierwszej nad ranem. Tylko teraz mogłam, bo rodzina
przyjechała :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz