Uśmiechnąłem się na widok wadery. Miała straszne oczy. Aż ciarki mnie przeszły. Wadera widząc mój uśmiech na pysku, troszkę się rozluźniła, jednakże wciąż bacznie mnie obserwowała.
-Co Cię tu sprowadza? - spytałem w końcu, wciąż z uśmiechem na pysku.
Nie odpowiedziała.
-Jak masz na imię? Masz watahę? - zacząłem obsypywać ją pytaniami. Wadera tylko westchnęła, podniosła głowę, i zaczęła swoją przemowę.
-Idę przed siebie, mam na imię Daiquiri, nie, nie mam watahy. A Ty, panie ciekawski?
-Poszukuję przygód, Marron, także nie mam watahy - odparłem po czym uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
<Daiquiri?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz