czwartek, 4 lipca 2013

Od Daiquiri C.D. Marron'a.

Przestraszyłam się, gdy wilk próbował zranić (lub zabić) mojego towarzysza. Bez namysłu skoczyłam na plecy basiora wbijając mu pazury i kły w kark. Samiec aż zawył z bólu. Rzucił mną o pień drzewa i przygniutł. Przymróżylam oczy i podkuliłam ogon. Widziałam jak nowo poznany kompan zbiera siły probując wstać. Gdy mu sie to udało zaczął gryźć go po karku. Jakoś wstałam i zaczełam robić to samo. On jednak był od nas silniejszy... Chwycił mnie zębami za ogon i zaciagnął do jakiejś, ciasnej groty. Połołżył się na wejściu jednoczesnie je blokując. Wstałam, lecz basior zawarczał i przewrócił mnie spowrotem... Wbiegłam przed niego i zaczełam mu patrzec prosto, w oczy. On sprawiał wrażenie jakby zahipnotyzowanego, to dobrze. Wpatrywalam sie tak w niego przez dłuzszy czas, już miałam go ogłuszyć i uciec, ale przyszedł Marron. Wilk wyrzucił mnie do tyłu i pobiegł do niego.

<Marron? Sorry za błędy i długość. Pisałam z telefonu, w nocy.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz