- Z ogromną chęcią – powiedziałam uradowana, cieszyłam się, że będziemy sami.
- A więc chodźmy! – rzekł basior.
Szliśmy leśną ścieżką. Księżyc oświetlał każdy nasz ruch. Nie wiem czemu, ale w czasie tej wędrówki nie odezwaliśmy się do siebie ani razu. Po paru minutach byliśmy już na miejscu.
- Ach, jak tu pięknie! – wymamrotałam oczarowana.
Promienie Księżyca odbijały się od lustra wody. Wodospad wyglądał tej nocy jak miejsce z bajki. Najchętniej nigdzie bym się nie ruszała i oglądała to magiczne zjawisko.
(Swiftkill? Wymyśl coś, ja nie mam pojęcia co dalej)